Nastolatek z Kanady wzorem wielu rówieśników żył z nosem w telefonie. 51-letni Jamie Clarke z Calgary martwił się słabnącym kontaktem z 18-letnim synem. Khobe nie potrafił wytrzymać kilku minut bez zerkania na ekran komórki, nie rozumiejąc rosnącej irytacji swoich rodziców.
Ojciec przedstawił mu niecodzienną ofertę. Jamie jest zapalonym podróżnikiem, dlatego po przejściu na emeryturę postanowił wciągnąć syna w swoją pasję. Zaproponował mu wspólną wyprawę motocyklową po Mongolii, swoim ukochanym kraju. Postawił 18-latkowi jeden warunek: żadnego internetu.
W pierwszej chwili odmówiłem. Ale z czasem coraz bardziej podobał mi się ten pomysł. Musieliśmy długo się do tego przygotowywać, ale to było ekscytujące - przyznaje nastolatek.
W ciągu miesiąca przebyli razem 2,2 tys. km. Wcześniej przez prawie rok przygotowywali się do wyprawy. W Mongolii poruszali się głównie na motocyklach, ale również konno i na wielbłądach. Khobe przyznaje, że rezygnacja z telefonu była dla niego wyzwaniem, ale wyprawa była tego warta. Zdziwiło go, jak bardzo zbliżył się do ojca, który z dala od pracy i domu potrafił zachowywać się jak jego rówieśnik. 51-latek również zobaczył swojego syna z zupełnie innej strony.
Wcześniej widziałem go jako dziecko, które rozrzuca ubrania po domu i nie zmywa naczyń. A teraz zobaczyłem, że staje się mężczyzną i byłem pod wrażeniem, jak dobrze radził sobie w trudnych warunkach - podkreśla dumny ojciec.
Po powrocie 18-latek zaczął lepiej kontrolować czas spędzony z telefonem. Ucieszył się, kiedy mógł wreszcie wrzucić na Instagrama zdjęcia zrobione w czasie wyprawy. Jednak podróż pozwoliła mu docenić kontakt z żywym człowiekiem - informuje BBC.
Spotkania są bez sensu, jeśli każdy zajmuje się swoim telefonem. Kiedy jestem z ludźmi, to po prostu z nimi rozmawiam, mówi nastolatek.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.