Na wątróbkę naklejał cenę za dużo tańsze warzywa. Obsługa sklepu sieci Edeka w Monachium-Haidhausen przyłapała go w końcu na gorącym uczynku. Z racji braku stałego adresu w Niemczech, złodziej oczekiwał na rozprawę za kratami. Sąd uznał, że Bernhard S. musi zapłacić 260 rat po 800 euro (863 tys. zł). Powód? Mężczyzna przyznał, że miesięcznie zarabia 24 tys. euro (100 tys. zł), a karę wymierzono właśnie na podstawie jego dochodów.
Tabloid "Das Bild" ujawnił kilka ciekawych szczegółów ze śledztwa. Okazuje się, że miłośnik wątróbek cielęcych nie jest przypadkowym złodziejaszkiem. Ma nie tylko pokaźne konto w banku w Szwajcarii, gdzie mieszka na stałe, ale i długą kartotekę w archiwach niemieckich sądów.
Bernhard S. jest dziedzicem pokaźnej fortuny rodziny jubilerów z Grünwaldu. Gdy nie mieszka w Szwajcarii, albo w Monachium, dogląda własnego browaru na Islandii - informuje dziennik.
Swoją kryminalną karierę, przynajmniej tę ujawnioną, syn jubilerów zaczął w 2011 roku od kradzieży tonera do drukarki. Dwa lata później został skazany na 2 lata więzienia i 440 tys. euro grzywny za oszustwa podatkowe. Wyszedł po 11 miesiącach. W 2015 roku sfałszował deklarację podatkową, podając nieprawdziwy adres zameldowania. Dostał rok i 9 miesięcy więzienia.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.