Między kośćmi ok. 30-letniej kobiety znaleziono ponad 120 pestek śliwek. Zdaniem archeologów zjadła je, ponieważ tak mógł zalecić jej jakiś znachor. Kiedyś uważano, że śliwki leczą trucizny. Owoce musiały utknąć w jej żołądku i przyczynić się do bolesnej śmierci.
W ciągu ponad 20-letniej pracy nigdy się z czymś takim nie spotkałam - przyznała w rozmowie z Radiem Gdańsk prof. Małgorzata Grupa z zespołu, który odkrył kryptę.
Bezpośrednia przyczyna śmierci nie jest oczywista. Archeolodzy sugerują dwie możliwe wersje wydarzeń. Pierwsza, to zatrucie organizmu po zjedzeniu olbrzymiej liczby owoców. Druga to po potężne wzdęcie. Badacze chcą zapytać o zdanie biologów.
W krypcie oprócz kobiety znajdowało się jeszcze 29 szkieletów. Wśród nich m.in. siedmioro dzieci. Pochowano ich razem z różnymi dewocjonaliami, sztucznymi kwiatkami, mosiężnymi drucikami, jedwabnymi wstążkami, czepkami damskimi. Niektórzy mieli na sobie pasy kontuszowe. Zidentyfikowano dotąd jedną osobę, Józefa Grąbczewskiego. To zmarły w 1788 roku syn kasztelana chełmińskiego. Trwa ustalanie tożsamości pozostałych.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.