Władze twierdzą, że już jest bezpiecznie. Część miasta Okuma, w którym znajdowała się elektrownia atomowa Fukushima, została otwarta dla mieszkańców. Uznano, że poziom napromieniowania jest już bezpieczny dla ludzi. Po 8 latach od pospiesznej ewakuacji rząd w Tokio zachęca do powrotu.
Mało kto chce wracać. Na razie jedynie 50 osób spośród 10 tys. pierwotnych mieszkańców dało się przekonać. Władze mają nadzieję, że innych skusi nowa infrastruktura - odbudowany ratusz i nowe mieszkania od rządu. W postępy w odkażaniu miasta wierzy jednak nieco ponad połowa dawnych mieszkańców. Najbardziej boją się rodziny z dziećmi.
Większość pierwotnych mieszkańców miasta prawdopodobnie nie wróci. Pod koniec marca tylko 367 osób - około 3,5 proc. populacji miasta - zarejestrowało się jako mieszkańcy Okumy - relacjonuje Rupert Wingfield-Hayes, korespondent BBC w Tokio.
Władze Japonii są oskarżane o robienie "pokazówki". Krytycy uważają, że Japonia przyspieszyła powrót mieszkańców Okumy, żeby wykazać się "wysokimi standardami bezpieczeństwa" przed Igrzyskami Olimpijskimi w Tokio w 2020 roku.
Katastrofa w Fukushimie była drugą najpoważniejszą tego typu po Czarnobylu. W jej wyniku zginęły dwie osoby, a ponad 100 tys. musiało być ewakuowanych. Przyczyną była fala tsunami, która zalała elektrownię. Szacuje się, że po awarii z reaktora wyciekło 600 ton odpadów radioaktywnych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.