To był prawdziwy chaos. Ogień podchodził pod zabudowania ośrodka w San Diego, a jego pracownicy biegali od stajni do stajni i otwierali koniom bramy. Pół tysiąca przerażonych zwierząt w dzikim pędzie uciekało przed pewną śmiercią. Chwilę później ich dom ogarnęły płomienie.
Jeden z pracowników, który został jak najdłużej, by uratować możliwie wiele zwierząt, wymagał później pomocy lekarskiej. Duszący dym poddusił go - donosi insideedition.com.
Na nagraniu widać jak opiekunowie próbują zapanować nad spanikowanymi zwierzętami. One rozbiegają się na wyszstkie strony, gdy ludzie tymczasem próbują zebrać je w jednym miejscu i wyprowadzić jak najdalej od ognia. Większość zwierząt uratowano. Niestety ok. 30 padło.
Nie tylko konie z San Diego uciekają przed wielkim ogniem w Południowej Kalifornii. Kierowcy opuszczający Los Angeles widzieli ogiera biegnącego wzdłuż autostrady. Uciekał tam, gdzie jechali wszyscy kierowcy. Pożary zniszczyły już ponad 500 budynków. Ponad 200 tys. ludzi musiało się ewakuować. W tym roku pożary są szczególnie dotkliwe, bo w większych opadów w tym regionie USA nie było od marca.
Pożary nękają stan niespełna tydzień, a już mówi się o rekordowych rozmiarach tragedii. Wszystko przez silny, pustynny wiatr zdolny prznosić ogień nawet nad wielopasmowymi autostradami. Niedawno osiągał prędkość przekraczającą nawet 100 km/h. Silnie wiać ma do końca tygodnia. Ogień dotarł już do słynnej dzielncy Los Angeles Bel Air. Znajdują się tam m.in. kampus Uniwersytetu Kalifornijskiego i Getty Museum. W kolekcji placówki znajdują się warte miliony dolarów dzieła sztuki m.in. ze starożytnej Grecji i Rzymu.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.