Do groźnego zdarzenia doszło 90 minut przed lądowaniem w Honolulu. Smartfon 18-letniej studentki Anny Crail zagrzał się do tego stopnia, że najpierw zaczął lecieć z niego dym, po chwili zaś zajął się ogniem.
Nagle mój telefon stanął w płomieniach. Rzuciłam go na siedzenie obok, ale ogień robił się coraz większy. Pasażerowie uciekli w panice na drugi koniec samolotu. Pomyślałam wtedy, że się rozbijemy - powiedziała Crail w rozmowie z KOMO TV.
Na pokładzie samolotu leciały 163 osoby. Nikomu nic się nie stało. Obsługa przeszkolona na wypadek sytuacji awaryjnych, szybko ugasiła ogień. Amerykański przewoźnik we współpracy z firmą Apple wyjaśniają teraz przyczyny pożaru.
Zobacz też:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.