12 minut po starcie, pilot A320 linii Jetstar został wezwany do awaryjnego lądowania. Airbus odleciał właśnie z Auckland w Nowej Zelandii i zmierzał do Sydney w Australii. Nad lotniskiem padało. Członek załogi naziemnej dokonującej rutynowego przeglądu maszyny, nie chcąc, by się zamoczył swój notatnik przypięty do podkładki z metalowym klipsem odłożył na krawędzi tunelu obudowy silnika. I już po niego nie wrócił.
Notatnik wraz z metalowymi elementami został wessany przez turbinę silnika A320. Raport ATSB wyjaśnił właśnie, jak mogło dojść do takiej wpadki. W jej konsekwencji uszkodzone zostały m.in. płaty turbiny. Konieczne było wdrożenie nowych procedur bezpieczeństwa - donosi "Daily Mail".
"Zapominalski" pracownik wyjaśnił, że działał odruchowo. W czasie niepogody zwykle robi notatki wewnątrz pojazdu technicznego służącego do przeciągania samolotów na terenie lotniska. Ale go jeszcze nie podstawiono, więc odłożył go na krawędzi silnika. Co gorsza, pozostawiony tam notatnik zauważyła i nie zareagowała dyspozytorka lotu z firmy Aerocare.
Uznałam, że nie jest to "przedmiot obcego pochodzenia". Znajdowała się tam cała dokumentacja przygotowawcza i założyłam, że właściciel po nią wróci - opowiedziała w śledztwie, przyznając się tym samym do złamania wewnętrznych procedur.
Główny winowajca dodał, że liczył właśnie na dyspozytorkę. Miał nie przejmować się pozostawionym w newralgicznym miejscu przedmiotem sądząc, że jego koleżanka go zabierze. Na szczęście oboje dogadali się na tyle szybko, że zdołano bezpiecznie sprowadzić samolot na ziemię. Strzępy papieru znaleziono zarówno wewnątrz silnika jak i na płycie lotniska.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.