Amerykanie zabili kolejnego ważnego terrorystę. 41-letni Kasem al-Rimi, przywódca komórki Al-Kaidy działającej na całym Półwyspie Arabskim, został zabity przez amerykańskiego drona. Tak twierdzą tamtejsze media, ale administracja Donalda Trumpa potwierdza jedynie przeprowadzenie ataku w styczniu w Jemenie.
Amerykanie uważali go za swojego wroga numer jeden w tym regionie
Przywódca Al-Kaidy był śledzony od miesięcy. Po informacjach uzyskanych od informatora z otoczenia al-Rimiego CIA zaczęła obserwować cel za pomocą dronów i innych środków wywiadowczych. I to właśnie atak drona miał zabić terrorystę i jednego z jego kompanów.
Zobacz też: Rocznica śmierci Pawła Adamowicza. "Zło wygywa, kiedy zaczynamy się bać"
Grupa dowodzona przez al-Rimiego chętnie atakowała USA i Europę. Jeśli informacje o zabójstwie terrorysty się potwierdzą, to będzie ogromny cios dla Al-Kaidy. Kasem al-Rimi był typowany na przyszłego przywódcę całej organizacji, w przeszłości Stany Zjednoczone oferowały 10 mln za informacje prowadzące do schwytania go.
Był wymarzonym przywódcą: weteran Al-Kaidy i jeszcze stosunkowo młody człowiek - ocenia Thomas Joscelyn z amerykańskiego think tanku Fundacja Obrony Demokracji w rozmowie z "Wall Street Journal".
Al-Rimi uciekł z więzienia po próbie ataku na amerykańskiego ambasadora. W latach 90. szkolił bojowników w Afganistanie. Potem wrócił do Jemenu, gdzie skazano go na 5 lat więzienia za planowanie spisku na ambasadora Stanów Zjednoczonych. Po roku uciekł z więzienia i był kluczową postacią w trakcie odbudowywania Al-Kaidy w tym regionie w następnych latach. W 2017 roku al-Rimi wysłał do Donalda Trumpa drwiącą wiadomość po nalocie USA na teren Al-Kaidy w Jemenie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.