Anna Konopka nie zgadza się na informatyzację swojego gabinetu. Sędziwa imigrantka z Polski nie wie, jak korzystać z komputera. Informacje o pacjentach zapisuje ręcznie na kartkach i trzyma w szafach. Lekarka odmówiła prowadzenia elektronicznej dokumentacji przepisywanych leków. Wniesiono przeciwko niej zarzuty o niewłaściwe zachowanie. Nie chcąc męczącego procesu, dobrowolnie zrezygnowała z lekarskiej praktyki. Potem bezskutecznie próbowała walczyć w sądzie, by znów móc leczyć, informuje CNN.
Lekarka utrzymuje, że zrzekła się licencji pod presją urzędników. Powiedziano jej, że jeśli nie odda uprawnień, zostaną jej zabrane. Konopka złożyła do sądu sprawę o odzyskanie licencji, ale jej wniosek oddalono. Nie umiała udowodnić, jak wyglądała presja ze strony władz. Podstawowym problemem Konopki był brak elektronicznego rozliczania się z przepisywanych leków. To obowiązek, bo lekarze muszą np. informować o liczbie wydawanych pigułek przeciwbólowych na bazie morfiny.
W swojej praktyce wydaje się może nieco "staroświecka", ale też zaskarbia sobie tym wdzięczność leczonych osób. W rozmowie z telewizją z New Hampshire, WMUR-TV, padają nie tylko podziękowania za uratowanie życia. Lekarka, w przeciwieństwie do jej amerykańskich kolegów, nie podaje silnych leków w tak swobodny sposób i wpływa tym na jakość życia swoich pacjentów.
Inni lekarze chcieli tylko faszerować mnie przeciwbólowymi pigułkami. Kiedyś musiałem brać 7 pigułek, teraz biorą jedną. I to działa - tłumaczy mężczyzna leczony przez Annę Konopkę.
85-letnia lekarka uważa, że medycyna elektroniczna "służy systemowi, nie pacjentom". Elektroniczne zarządzanie chorymi niszczy, jej zdaniem, relacje miedzy lekarzem a pacjentem. Konopka przyznaje, że musi się nauczyć obsługi komputera, ale jest to niezwykle czasochłonne.
Anna Konopka ukończyła medycynę w Polsce w 1960 roku. Niedługo potem wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Jest licencjonowanym lekarzem od 1968 roku. Jej gabinet znajduje się w 160-letnim domu. Konopka przyjmowała około 25 pacjentów tygodniowo w czterotysięcznym miasteczku New London. Teraz boi się, że część osób bez jej pomocy sobie nie poradzi.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.