Obserwatorzy sytuacji międzynarodowej wstrzymali oddech. Wszystko działo się zaledwie 12 mil morskich od budowanych przez Chiny sztucznych wysp na Morzu Południowochińskim. USA uważają, że naruszy to układ sił w regionie i za wszelką cenę starają się przeszkodzić Chińczykom w ukończeniu budowy. Rząd Chin chce tam wybudować infrastrukturę wojskową nie zważając na to, że wyspy leżą bardzo blisko m.in. strategicznych cieśnin na Pacyfiku.
Minister Spraw Zagranicznych Chin Wang Yi zaprotestował przeciwko działaniom Amerykanów. To pierwszy tak poważny incydent od zakończonych miesiąc temu rozmów o współpracy pomiędzy Barackiem Obamą i prezydentem Chin Xi Jinpingiem.
"To nieostrożny akt ze strony Stanów Zjednoczonych i robienie kłopotów z niczego" - powiedział Yi. "Radzimy USA, żeby następnym razem dwa razy zastanowiły się, zanim zrobią podobną rzecz" - dodał.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.