Rekruci Royal Marines zajmowali się ćwiczeniami taktycznymi. Najpierw zaczęli uciekać ze "szturmowanej" łodzi, a potem pobiegli w kierunku brzegu. "The Sun" podaje, że ówczesna temperatura wody spadła poniżej zera stopni.
Na brzegu zorientowano się, że brakuje jednego z rekrutów. Ostatecznie mężczyzna został odnaleziony w wodzie, leżąc twarzą w dół. "Daily Mail" podaje, że prawdopodobnie zemdlał. Żołnierze szybko przystąpili do udzielania koledze pierwszej pomocy.
Jak informuje "The Guardian", pogotowie zostało wezwane ok. godziny 22 czasu lokalnego (23 w Polsce). Po poszkodowanego rekruta wysłano samolot, którym został przetransportowany do Plymouth. Następnie przeniesiono go do karetki i przewieziono do szpitala Derriford.
25 stycznia wydano oświadczenie o śmierci rekruta. Jak podaje "The Guardian", Ministerstwo Obrony zdecydowało się zachować jego dane w tajemnicy przez co najmniej 24 godziny od chwili odejścia. Przedstawiciele ministerstwa zapewnili, że ich "myśli i sympatie" są przy rodzinie i przyjaciołach z jednostki zmarłego żołnierza. Odmówili podawania szczegółów na temat okoliczności zdarzenia, zasłaniając się trwającym w tej sprawie dochodzeniem.
Możemy potwierdzić smutną śmierć rekruta Royal Marines, który został ranny w wyniku incydentu na początku tego tygodnia. [...] Incydent jest nadal przedmiotem dochodzenia, dlatego komentowanie byłoby niewłaściwe – cytuje "The Guardian".
Szturm na plaży stanowi jedno z ostatnich ćwiczeń, jakie muszą przejść rekruci Royal Marines. Według ustaleń "Daily Mail" ma on miejsce około cztery tygodnie przed zakończeniem kursu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.