To miał być odwet. W czwartek Iran poinformował o zestrzeleniu amerykańskiego drona szpiegowskiego RQ-4 Global Hawk. Incydent zaognił i tak bardzo napiętą już sytuację w cieśninie Ormuz. Dowódca irańskiej Gwardii Rewolucyjnej powiedział potem, że "Iran jest gotowy do wojny".
Samoloty USA były już w górze, a okręty zajęły pozycje. Jak donosi "New York Times", do ataku USA na Iran miało dojść w piątek rano. Amerykanie zamierzali wziąć na cel irańskie radary oraz baterie rakietowe.
Atak był bardzo blisko. Kiedy jednak wszystko było gotowe, Donald Trump odwołał wojsko. Nie wiadomo, czy prezydent USA zmienił zdanie co do ataku, czy może z planowanego na piątek uderzenia zrezygnował ze względów strategicznych.
Zobacz też: Zamach na tankowce. USA publikuje nagranie
Zestrzelony dron USA kosztował 130 milionów dolarów. W czwartek w Białym Domu, gdzie spotkał się z premierem Kanady Justinem Trudeau, dziennikarze pytali Donalda Trumpa, czy Stany Zjednoczone planują odwet.
Wkrótce się przekonacie – krótko odpowiedział prezydent USA.
Amerykanie chcieli oszczędzić cywilów. Nie chcieli też ponoć, by ginęli irańscy żołnierze. Dlatego do piątkowego ataku na radary i baterie rakietowe miało dojść niedługo po północy. O planach Trumpa wiedziała już Federalna Administracja Lotnictwa (FAA), organ nadzoru lotniczego, który zdążył ostrzec amerykańskie samoloty, by nie latały w przestrzeni powietrznej kontrolowanej przez Iran.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.