Odstrzał ma rozpocząć się w środę i potrwać 5 dni. Ponad 10 tys. wielbłądów zostanie zabitych przez profesjonalnych myśliwych, którzy będą mierzyć do zwierząt z pokładu helikopterów. Rozkaz wydali przywódcy Aborygenów z obszaru Anangu Pitjantjatjara Yankunytjatjara (APY).
Mieszkańcy skarżyli się, że wielbłądy wypijają za dużo wody w regionie dotkniętym suszą i pożarami. W poszukiwaniu dostępnych źródeł wody zwierzęta miały też "siać spustoszenie" i demolować domy.
Utknęliśmy w śmierdzących, gorących i niewygodnych warunkach i czujemy się źle, ponieważ wielbłądy niszczą ogrodzenia, wchodzą do domów i próbują dostać się do wody z klimatyzatorów - powiedziała "The Australian" Marita Baker, członek zarządu APY.
Istnieją również obawy, że wielbłądy przyczyniają się do globalnego ocieplenia. Rocznie każdy z nich emituje bowiem ok. 45 kg metanu, czyli równowartość tony dwutlenku węgla.
Eksperci twierdzą, że jeśli wielbłądy nie byłyby zabijane, ich populacja podwajałaby się co 8-10 lat. Szacuje się, że obecnie w Australii żyje 1,2 mln wielbłądów. Sprowadzono je z Indii i Afganistanu w XIX wieku i wykorzystywano w transporcie i budownictwie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.