Paul Sekfy z Nowej Południowej Walii podzielił się notatką od strażaków. Ekipa z Urunga Rural Fire Service (RFS) uratowała posiadłość mężczyzny. Strażacy przy okazji napisali do niego krótki liścik.
Uratowanie twojego domu było przyjemnością, ale nie mogliśmy ocalić twoich szop. P.S. - jesteśmy ci winni trochę mleka – czytamy w notatce.
Właściciel ugaszonego domu udostępnił zdjęcie notatki na Facebooku. Dodał także w opisie, że ta wiadomość jest najlepszą rzeczą, jaka przydarzyła mu się w życiu, zaraz po poranku tuż po jego ślubie.
Zobacz także: Zrobił zdjęcie z okna. Niebo wygląda przerażająco
Post ma prawie 2 tys. polubień i udostępniono go 5 tys. razy. Szybko odnaleziono strażaków, którzy zostawili miły liścik. Kale Hardie-Porter jest jednym z nich, osobiście zapisywał wiadomość.
Skomentował post, że warunki w trakcie gaszenia pożaru były bardzo ciężkie. Przez chwilę używali domu Paula Sekfy'ego jako schronienia. Wtedy znaleźli w nim lodówkę i napili się mleka, za co przepraszali później w liście.
Kale przeprosił także, że nie mogli uratować szop należących do posiadłości. Dodał, że jest dumny ponieważ mimo wszystko mogli zrobić coś dobrego w tak strasznych warunkach.
Australia w ostatnim czasie przezywa poważny kryzys. Codziennie wybucha po kilkadziesiąt pożarów, które są poważnym zagrożeniem. Jak dotąd zginęły 3 osoby, a około 150 domów doszczętnie się spaliło.
Władze ostrzegają przed ekstremalnymi i katastrofalnymi warunkami. W niektórych regionach Australii temperatura może osiągać nawet 37 stopni, ogromna susza sprzyja rozprzestrzenianiu się płomieni.
Ludzie uciekają z domów i szukają schronienia z dala od zagrożonych terenów. Zamknięto już ponad 600 szkół, a także wiele innych placówek publicznych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.