Pojazd stał na słońcu przez cały dzień. Tragedia, o której czytamy na serwisie NBC KFOR, wydarzyła się w piątek 4 sierpnia w niewielkiej miejscowości Luther w amerykańskim stanie Oklahoma. Babcia była prawną opiekunką dziewczynki. Miała zabrać dziewczynkę do żłobka, a potem pojechać do pracy. Z niejasnego powodu pojechała wprost do firmy.
Wszystko wskazuje, że kobiecie wydawało się, że zostawiła niemowlaka rano tam gdzie powinna. Po pracy pojechała do żłobka, ale pracownicy nie mogli nigdzie znaleźć dziewczynki. Poszli sprawdzić samochód kobiety, a w foteliku na tylnym siedzeniu było martwe ciało dziecka - opowiada Mark Opgrande, rzecznik biura szeryfa zajmującego się sprawą.
Dochodziła godz. 17.30, gdy do żłobka wezwano ratowników medycznych. Mogli oni jedynie stwierdzić zgon dziecka. Dziewczynka zmarła z przegrzania organizmu. Kobieta, której danych policja nie ujawniła, została już przesłuchana przez śledczych.
Rozmawiano z nią. Co zrozumiałe, jest kompletnie zdruzgotana. To tragiczna sytuacja, ale też dlatego zawsze uczulamy rodziców. Jest gorąco i takie rzeczy nigdy nie powinny mieć miejsca, a jednak dochodzi do nich - dodaje Opgrande.
Według fundacji Kids and Cars, każdego roku w Stanach Zjednoczonych z powodu przegrzania organizmu umiera w samochodach 37 dzieci. W tym roku jest wyjątkowo źle. Do końca lipca zmarło w ten sposób 29 maluchów. Poprzedni najgorszy wynik, 28 śmierci do końca lipca, padł w 2010 roku. Wówczas rok zamknął się 49 tragicznymi zgonami.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.