Woda będzie się podnosić dużo szybciej. Do tej pory uważano, że poziom mórz i oceanów wzrośnie o niecały metr do 2100 roku. Jednak najnowsze badania sugerują, że wzrost może być dwukrotnie większy. Jeśli ten scenariusz się sprawdzi, zalanie lądów doprowadzi do wysiedleń setek milionów ludzi na całym świecie.
Istnieje niewielkie, ale statystycznie istotne prawdopodobieństwo, że Antarktyka Zachodnia będzie w bardzo niestabilnym stanie, a części wschodniej Antarktydy również zacznie topnieć - podkreśla prof. Jonathan Bamber z University of Bristol.
Wody mogą pochłonąć obszar wielkości Libii. Jeśli obecne tempo zmian klimatu się utrzyma, do 2100 roku morza zaleją w sumie 1,79 mln kilometrów kwadratowych powierzchni lądu. Pod wodą znajdą się np. Gdańsk, Elbląg, Londyn, Nowy Jork i Szanghaj. Oznacza to też zalanie ogromnych terenów wykorzystywanych w rolnictwie, m.in. Delty Nilu.
Stosowane do tej pory modele symulacji nie obejmują wszystkich czynników. Na postawie strukturalnej ekspertyzy naukowej stwierdzono, że jeśli emisja gazów cieplarnianych utrzyma się na obecnym poziomie, do 2100 roku poziom mórz na świecie wrośnie od 62 cm do 238 cm. Górna granica tych przewidywań oznaczałaby, że średnia temperatura powietrza wzrosła o 5 stopni Celsjusza - informuje BBC.
Dla porównania: syryjski kryzys uchodźczy spowodował, że do Europy przybyło około miliona uchodźców. To około 200 razy mniej niż liczba osób, które zostaną wysiedlone, kiedy morza podniosą się o dwa metry - ostrzega prof. Bamber.
Wciąż można uniknąć najgorszego. Zdecydowane ograniczenie emisji gazów cieplarnianych zmniejszy tempo wzrostu poziomu wód. Szanse na ziszczenie się najczarniejszych scenariuszy wynoszą zaledwie 5 proc., ale naukowcy przestrzegają przed bagatelizowaniem zagrożenia. "Nawet 1 proc. szans oznacza, że możesz przeżyć powódź stulecia".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.