Po ewakuacji pasażerów w samolocie został porywacz i dwóch członków załogi. Mężczyzna miał broń i krzyczał, że jest opasany kamizelką z ładunkami wybuchowymi. Po śmierci napastnika znaleziono przy nim jedynie krótką broń. Był obywatelem Bangladeszu.
Wcześniej informowano o ranieniu porywacza. Lokalne media podawały, że trafił do aresztu. Teraz potwierdzono, że mężczyzna zmarł niedługo po odniesieniu ran podczas akcji antyterrorystów z Bangladeszu - podaje BBC News.
Próbowaliśmy go aresztować lub zmusić do kapitulacji, ale on odmówił - powiedział gen. Motiur Rahman.
Maszyna linii Biman wylądowała w Ćottogram o godzinie 17.39. W Polsce była wtedy 12.39. Samolot na płycie lotniska Shah Amanat otoczyły jednostki antyterrorystyczne.
Alarm podniesiono po sygnale od jednego z pasażerów. Powiadomił on obsługę, że zauważył broń u jednego z podróżnych. Napastnik miał szturmować kokpit, strzelać na pokładzie i żądać rozmowy z premierem Bangladeszu - informuje "Sunday Express". Według relacji jeden z członków obsługi lotu został postrzelony - twierdzi serwis Gulf News.
Samolot wystartował z Dhaki, celem podróży był Dubaj. Boeing 737 miał zaplanowane międzylądowanie w Ćottogram.
148 pasażerów jest teraz bezpiecznych - powiedział przedstawiciel służb Bangladeszu.
Z ustaleń wynika, że porywacz to osoba w depresji. Mają nim kierować problemy osobiste.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.