Mieszkańcy Bangladeszu mają poważne powody do niezadowolenia. Gwałtowny wzrost cen cebuli. Jeszcze do niedawna to warzywo stanowiło podstawę wyżywienia ubogich mieszkańców kraju.
Niestety, ostatnie wydarzenia doprowadziły do sytuacji, kiedy prawie nikogo nie stać na zakup cebuli. Problemy zaczęły się, gdy w Indiach doszło do serii klęsk żywiołowych. Najpierw w państwie zapanowała susza, a później pola ponownie zostały zniszczone przez deszcze monsunowe.
Z powodu klęski Indie były zmuszone znacząco podnieść ceny produktów żywnościowych. Dodatkowo rząd tego państwa zdecydował o wprowadzaniu zakazu wywożenia płodów rolnych poza granice.
Jak podaje "The Telegraph", mieszkańcy Bangladeszu obwiniają za problemy rodzimy rząd. W poniedziałek 18 listopada rozpoczęły się protesty, które stopniowo zaczęły obejmować cały kraj. Ceny cebuli już wcześniej pozostawiały wiele do życzenia i wynosiły około stu trzydziestu pięciu złotych za kilogram.
Od kiedy Indie wprowadziły zakaz eksportu, cena jeszcze wzrosła. W reakcji na kryzys, władze Bangladeszu zdecydowały się na sprowadzenie cebuli samolotami z takich krajów jak Turcja, Birma, Chiny i Egipt.
Dystrybucją importowanej cebuli zajęła się państwowa korporacja handlowa. Mieszkańcy Bangladeszu cierpliwie stoją w długich kolejkach, by móc kupić dotowaną przez rząd cebulę. Wiele osób skarży się, że jeszcze nigdy w historii nie doszło do tak trudnej sytuacji.
Co ciekawe, w 1980 roku wysokie ceny cebuli były jednym z powodów, dla których Indira Ghandi doszła do władzy. Była premier Indii argumentowała, że poprzedni rząd kraju nie wywiązywał się z obowiązków, powołując się m.in. na wzrost cen warzywa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.