Do tragicznego wypadku doszło w lutym 2017 r. w sklepie Topshop w Reading (Wielka Brytania). 10-letni Kaden Reddick był na zakupach z matką, babcią i siostrą.
Dziecko zostało przygniecione przez 180-kilogramową barierkę, która wyznaczała kolejkę do kas. Chłopiec został przewieziony do szpitala, ale lekarze nie byli w stanie go uratować.
W poniedziałek rozpoczęła się rozprawa w sprawie śmierci chłopca. Przed sądem zeznawała m.in. studentka, która była świadkiem zdarzenia. Kobieta przyznała, że widziała jak chłopiec huśtał się na barierce, zawieszając na niej ręce i unosząc stopy do góry. Gdy 10-latek zamachnął się, barierka przechyliła się i go przygniotła.
Nagrania z monitoringu pokazują, że barierka mogła być wadliwa. Na filmach widać, jak przesuwa się, gdy opiera się o nią mężczyzna, a później nastolatek. Media przypominają również o podobnym incydencie, do którego doszło kilka dni wcześniej w sklepie Topshop w Glasgow. Wówczas barierka uderzyła 10-letnią dziewczynkę.
Był bardzo troskliwy i miał bzika na punkcie młodszego rodzeństwa, był hojny i uwielbiał pomagać. Chociaż miał zaledwie 10 lat, wydawał się o wiele starszy od rówieśników. Był kochanym małym chłopcem, a jego śmierć pozostawiła ogromną dziurę w naszym życiu - powiedziała przed sądem matka 10-latka.
Zobacz także: Prosto w pieszych. Groźny wypadek w Rosji
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.