Basista jest spoiwem każdej kapeli. To jego grania słuchamy z największą uwagą. Wynika to z unikalnej budowy ślimaka w naszym uchu. Odbierając dźwięki, doszukując się w nich rytmicznej regularności, nasze ucho nie odbiera każdego rodzaju liniowo. Pierwszeństwo mają niskie tony.
Badanie opublikowane w "Proceedings of the National Academy of Sciences" wskazuje, że mózg człowieka najłatwiej wychwytuje rytm w piosence dzięki instrumentom basowym. W skrócie: linia basowa jest najważniejsza w utworze i dzięki niej, nie partiom wokalnym czy perkusji, ludzie chętniej klaszczą czy wystukują rytm piosenki stopą - czytamy.
A praktyka? Bez Johna Deacona nie byłoby takich przebojów Queen, jak "Another Bites the Dust", bez skaczącego po stylach Flea słynne "Under the Bridge" czy "Give It Away" Red Hot Chilli Peppers straciłyby duszę. Ciężko też nie wspomnieć nazwiska Paula McCartneya, najbardziej rozpoznawalnego - obok Lennona - członka "Czwórki z Liverpoolu". Teraz jest naukowy dowód, że byli kluczowymi postaciami dla swoich zespołów.
To nie jedyne badania dotyczące basistów. Wcześniej na amerykańskim Northwestern University ustalono, że piosenki zawierające więcej partii basowych kształtują samopoczucie słuchacza. Dźwięki te wywołują pewność siebie i dodają energii.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.