Anna Winkler| 

Bezczelna polska hrabina była jedną najlepszych agentek wywiadu podczas II wojny światowej

55

Hrabina Mańkowska miała styl. Od oficerów gestapo, którzy ją przesłuchiwali, na wstępie zażądała śniadania i kieliszka dobrego czerwonego wina. Niemieckiego obywatelstwa… uprzejmie odmówiła. I doprowadziła do tego, że wodzony za nos nazistowski wywiad pomógł jej dostarczyć aliantom wprost bezcenne informacje. Jak jej się to udało?

Bezczelna polska hrabina była jedną najlepszych agentek wywiadu podczas II wojny światowej
(Materiały prasowe)

(…) Mamy rozkaz zająć pani pałac na potrzeby służby kwatermistrzowskiej, której jestem dowódcą. Nie wiedzieliśmy nic o pani obecności. Oczywiście pozwolimy zajmować pokoje, jakie pani zechce.

Grzeczność, wybrzmiewająca w słowach, wypowiedzianych w październiku 1939 roku przez niemieckiego oficera, który właśnie przejmował dom hrabiny Klementyny Mańkowskiej na potrzeby armii III Rzeszy, dziś może szokować.

Arystokratce z Winnogóry los oszczędził zetknięcia z nazistowskim bestialstwem, którego boleśnie doświadczyła większość Polaków. Miała niezwykłe szczęście do tak zwanych "dobrych Niemców". Niemal wszyscy, których spotykała, stawali na głowie, żeby ułatwić jej życie. Ona sama niektórych darzyła szczerą sympatią.

Zobacz także: Zobacz też: Pancernik Schleswig-Holstein. Okręt, który miał nie wszczynać wojny

Ale oczywiście nie zamierzała siedzieć bezczynnie, gdy jej ojczyzna znalazła się w potrzebie. Niezależnie więc od tego, jak lubiła czy nie swoich niemieckich znajomych, pozyskiwane od nich informacje przekazywała w jedyne właściwe miejsce: do polskiego rządu w Londynie.

Kolacja z oficerami Wehrmachtu

Jedną z pierwszych wiadomości, które polski wywiad zdobył dzięki hrabinie Mańkowskiej, była ta o planowanym przez Niemcy ataku na Francję wiosną 1940 roku.

Hrabina dowiedziała się o ofensywie już po tym, jak w grudniu 1939 roku została wywłaszczona i zmuszona do wyprowadzki z ukochanej Winnogóry. Wraz z rodziną – mężem i dwoma synami – przeniosła się do Warszawy, gdzie zamieszkała u kuzynki, Teresy Łubieńskiej.

Kilka tygodni po przyjeździe Mańkowskich do Warszawy Klementynę odnaleźli w mieście dwaj niemieccy oficerowie, stacjonujący wcześniej w Winnogórze. Przekazali jej kopertę z biżuterią i pieniędzmi, którą w Winnogórze powierzyła im na wypadek nagłej eksmisji z pałacu – opowiada w książce "Polscy szpiedzy 2" publicysta i popularyzator historii Sławomir Koper.

By się odwdzięczyć, hrabina zorganizowała dla Niemców uroczystą kolację. I to właśnie w jej trakcie jeden z gości zdradził zarysy niemieckiego planu "Fall Gelb". Skąd mógł wiedzieć, że jego urocza rozmówczyni (w której, jak wielu przed nim i po nim, najprawdopodobniej był na zabój zakochany) właśnie dołączyła do legendarnych "Muszkieterów"?

Muszkieterka

Założyciela tej niezwykle skutecznej i cenionej przez aliantów siatki wywiadowczej, Stefana Witkowskiego, Mańkowska poznała dzięki Łubieńskiej. A on niemal od razu wyczuł, że nowa znajoma doskonale pasuje do jego koncepcji. Jak w książce "Polscy szpiedzy 2" pisze Koper:

Witkowski wciągnął do organizacji przedstawicieli najznakomitszych polskich rodzin arystokratycznych, którzy dzięki koligacjom z arystokracją europejską mogli liczyć na pomoc w niemal każdym zakątku okupowanej Europy.

Klementyna bywała w świecie, świetnie znała język niemiecki, interesowała się niemiecką kulturą, obracała się w kręgach dyplomatów, znała ambasadorów niemieckich i miała o nich bardzo dobre zdanie.

Do Francji… i z powrotem

Wiedząc o planie ataku na Francję i spodziewając się długiej wojny, Witkowski już w 1940 roku podjął decyzję o przeniesieniu Mańkowskiej na Zachód. Trafiła na francuską wyspę Noirmoutier, położoną przy atlantyckim wybrzeżu. Zdobyła posadę tłumaczki w lokalnym merostwie.

Prawdziwą działalność prowadziła jednak dopiero po godzinach pracy. Nawiązywała kontakty z odwiedzającymi wyspę niemieckimi oficerami, którzy często w rozmowach przekazywali jej istotne informacje. Starała się też dowiedzieć jak najwięcej na temat niemieckiej obrony francuskiego wybrzeża.

Oprócz tego gromadziła wzory druków i pieczątek, które później jej współpracownicy w Polsce uczyli się podrabiać. Zdobywała je bezproblemowo – po prostu prosząc znajomych wojskowych o "ułatwiające życie" listy polecające.

Jeden z nich, głoszący, że hrabina "okazała się absolutnie proniemiecka", był podbity przez samo Naczelne Dowództwo Wehrmachtu!

Wkrótce Mańkowska musiała jednak udać się z pilną misją z powrotem do Warszawy. Dlaczego? Otóż pewien oficer w zaufaniu powiedział jej, że… Niemcy planują uderzenie na ZSRR!

Czerwone wino w pokoju przesłuchań

W tym samym 1941 roku, w którym zawiozła do Warszawy informację o planie Barbarossa, Mańkowska została aresztowana. Myślała, że jej działalność została wykryta – ale przez cały czas zachowywała się tak, jakby to ona rozdawała karty.

Profesor Waldemar Łazuga opowiada w artykule poświęconym niezwykłej hrabinie:

Przesłuchiwano ją w głównej siedzibie gestapo. Oskarżono o współpracę z polskim i angielskim wywiadem. Oświadczyła, że niech ją w takim razie od razu zastrzelą (…). Po trzech godzinach usłyszała, że jest wolna. Nie potraktowała tych słów serio. – Ludzie idą stąd na śmierć, a pani, pani hrabino zachowuje się, jakby dziś wieczorem wybierała się do opery. Jeszcze tego samego dnia wieczorem rzeczywiście wybrała się do opery. Grali właśnie "Krainę uśmiechu" Lehara. Towarzyszył jej prowadzący przesłuchanie oficer gestapo.

Warto dodać, że zanim do przesłuchania w ogóle doszło, hrabina zażądała… porządnego śniadania i kieliszka dobrego, czerwonego wina. A po drodze do siedziby gestapo wymogła na transportującym ją oficerze, by zatrzymał się przy kawiarni, w której mogłaby napić się świeżo zaparzonej kawy!

Nie można wątpić w jej tupet, przebojowość i poczucie własnej wartości To niezwykłe, ale przyjęta postawa przynosiła doskonałe rezultaty. Większość oficerów, postawionych przed niecodziennymi żądaniami, po prostu kapitulowała. I ulegała czarowi polskiej arystokratki – komentuje w książce "Polscy szpiedzy 2" Sławomir Koper.

Romans z Abwehrą

Swój największy wojenny przekręt Mańkowska miała jednak jeszcze przed sobą. Dowiedziała się bowiem, że jej zwerbowaniem zainteresowany jest niemiecki wywiad – Abwehra. Porozumiała się w tej sprawie z Witkowskim i wspólnie uknuli plan, by przekształcić ją w podwójną agentkę. Jak relacjonuje Koper:

Razem ze "Stevitem" [pseudonim Witkowskiego – przyp. A. W.] ustalili, że Mańkowska zostanie agentką Abwehry i jako podwójny szpieg uda się z raportami Muszkieterów przez Lizbonę do Londynu. Tam natychmiast pozwoli się aresztować Anglikom pod zarzutem kolaboracji z wrogiem.

Wiadomość o tym wydarzeniu miała znaleźć się w dzienniku BBC o godzinie 22.00. Dla Witkowskiego oznaczałoby to, że Mańkowska wykonała zadanie, natomiast dla Niemców – że jej misja się nie powiodła.

Przygotowywana przez kilka miesięcy akcja odbyła się w marcu 1942 roku. Mańkowska pod okiem Abwehry przewiozła znaczną ilość mikrofilmów i dokumentów, w części ukrytych w portmonetce, a w części zaszytych w halce. Komunikat o jej "aresztowaniu" przez Anglików BBC podało 4 maja 1942 roku.

W piątce najlepszych

Jak podkreśla pisarz Jerzy Rostkowski, Mańkowska należała do pierwszej piątki najlepszych agentów alianckich w Europie. Dlaczego wciąż stosunkowo niewiele się o niej mówi? Być może za sprawą niejednoznacznej opinii na temat samych "Muszkieterów".

Stefan Witkowski był ceniony przez zachodnich aliantów, ale struktury polskiego państwa podziemnego za nim – delikatnie rzecz ujmując – nie przepadały. Bojąc się wpadki, odmawiał przekazania im wszystkich informacji na temat swoich ludzi.

Wolał też współpracować z Londynem, niż z Warszawą – czy to z polskim rządem na uchodźstwie, czy bezpośrednio z brytyjskim wywiadem, z którym nawiązał kontakt dzięki innej swojej agentce, Krystynie Skarbek.

W końcu dowództwo AK zarzuciło mu zdradę i we wrześniu 1942 roku podjęło decyzję o jego likwidacji – o czym Londyn poinformowano dopiero pół roku później. Tak też skończyła się kariera Mańkowskiej. Po śmierci Witkowskiego i rozbiciu siatki "Muszkieterów" nie była bezpieczna nawet w stolicy Wielkiej Brytanii.

Przeniosła się do Edynburga, a kilka lat po wojnie opuściła Europę i osiedliła się wraz z rodziną w Kongu. W kolejnych dekadach jej zasługi doceniło wiele krajów. Otrzymała odznaczenia od Francji i Niemiec.

Także w Wielkiej Brytanii chciano przyznać jej Krzyż Jerzego – wstrzymano się jednak… wobec protestu polskiego rządu emigracyjnego. Dla Polaków fakt, że działała z Witkowskim był bowiem ważniejszy, niż to, jak cenna okazała się jej wojenna działalność.

Anna Winkler – doktor nauk społecznych, filozofka i politolożka. Zajmuje się przede wszystkim losami radykalizmu społecznego. Interesuje się historią najnowszą, historią rewolucji i historią miast, a także kobiecymi nurtami historii. Chętnie poznaje dzieje kultur pozaeuropejskich.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić