"Zostańcie w domach. Wspierajcie służbę zdrowia. Chrońcie życia" - pisał na Facebooku Jack Grealish pod filmikiem, w którym apeluje do stosowania środków bezpieczeństwa w związku z koronawirusem.
Piłkarz apelował o rozsądek, a sam po kilku godzinach znalazł się na imprezie u jednego z byłych piłkarzy Aston Villi, Rossa McCormacka. Do graczy dołączył jeszcze Tony Capaldi, w przeszłości reprezentant Irlandii Północnej.
Impreza mocno dała się we znaki sąsiadom, nie tylko z uwagi na hałas, ale też przez to, co zobaczyli rano. Jack Grealish miał problem z wymanewrowaniem swoim samochodem i uszkodził trzy inne auta zaparkowane w pobliżu. Straty wyniosły 80 tys. funtów.
Po wszystkim wrócił do swojego domu na piechotę. W najbliższym czasie skontaktuje się z nim policja. Piłkarz długo był nieuchwytny, aż w końcu wystosował oświadczenie.
Zachęcam, aby wszyscy pozostali w domach i przestrzegali zasady. Już teraz wiem, że ja na pewno to zrobię. Mam nadzieję, że zaakceptujecie moje przeprosiny - powiedział Grealish.
Zobacz także: Koronawirus. Sportowe gesty solidarności. Dobrych ludzi nie brakuje
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.