Ta przypadłość jest bardziej powszechna, niż może się wydawać, przekonuje "OK Magazine". Dla wielu ludzi bez problemów z zasypianiem noc z niedzieli na poniedziałek bywa szczególnie męcząca. Kończy się jeden tydzień, zaczyna nowy - czyżby więc to lęk przed nadchodzącymi wydarzeniami utrudniał zasypianie? Jest coś poważniejszego.
Osoby pracujące tylko w dni powszednie zwyczajowo od poniedziałku do piątku wstają wcześniej, niż w sobotę. To pierwszy od 5 dni poranek, kiedy "mamy prawo" wyleżeć. Szczególnie, że piątek wieczór spędzony ze znajomymi nieco się wydłużył. "Gorączka sobotniej nocy" zobowiązuje, więc w niedzielę rano z pobudką jest podobnie. Nikt nie wstaje przed 7 rano. I tak tworzy się problem, z angielska, umownie nazwany "społecznym jet-lagiem".
Dwie noce imprezowania pod rząd potrafią rozregulować organizm do tego stopnia, że trzeciej nocy dopada nas bezsenność. Pity wcześniej alkohol dodatkowo rozregulowuje standardowe czasy zasypiania i pobudki. Nagła zmiana tej rutyny, jaką przynosi spędzany na imprezach weekend, miesza z wytwarzaniem melatoniny (hormonu snu) w mózgu.
Najprostszym rozwiązaniem byłoby chodzenie spać o regularnych porach. Cóż, planować można. Już lepiej ograniczyć się i imprezować tylko w jedną z nocy weekendu - zauważa "OK Magazine".
Jeżeli będzie to piątek, nie powinno być większych problemów. Jeżeli będzie to sobotni wieczór, trzeba pamiętać o wczesnej pobudce. Choć może ona przynieść "nieprzytomną" niedzielę, większa liczba godzin na nogach pozwoli wieczorem na relatywnie łatwe uśnięcie. Lepiej odrobić brakujący sen idąc do łóżka wcześniej w poniedziałek.
Poza tym, lepiej chodzić spać dopiero wówczas, kiedy jesteśmy śpiący, a nie wtedy, kiedy uważamy to za odpowiednie - dodaje pismo.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.