Sąd skazał braci na śmierć. Ilja i Stanisław Kościewow z miasteczka Czeryków zostali uznani winnymi morderstwa nauczycielki, którego dokonali w kwietniu 2019 roku. Egzekucja będzie przeprowadzona podobnie jak w czasach sowieckich - poprzez strzał w tył głowy.
Karę dla skazanych skomentowała ich starsza siostra. Z Anną Kościewow skontaktowali się aktywiści działający na rzecz praw człowieka. W udzielonym wywiadzie kobieta wyznała, że jest całkowicie zdruzgotana decyzją sądu i liczy, że nad jej braćmi zlituje się prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka.
Kiedy prawnik zadzwonił do mnie i powiedział mi, że "prokurator zażądał kary śmierci dla obu twoich chłopców" - to był dla mnie szok ... prawdziwy cios – mówi Anna Kościewow w rozmowie z organizacją Wiasna.
Kobieta po ogłoszeniu wyroku musiała wyjechać z miasta. Spokrewniona ze skazanymi Anna twierdzi, że po tym, jak mieszkający wokół niej sąsiedzi dowiedzieli się o zbrodni jej braci, natychmiast zaczęli ją piętnować. Na prześladowanie ze strony innych były również narażone jej dzieci, nad którymi znęcano się w szkole.
W tym czasie doświadczyłam i usłyszałam tyle paskudnych rzeczy, ile nie usłyszałam przez całe życie. Kiedy ta sytuacja się wydarzyła, straciłam wszystkich moich przyjaciół. Nikt nie pomógł mi w pokonaniu bólu, jaki dotknął mnie i moje dzieci – przekonuje Kościewow.
Białorusini brutalnie zamordowali nauczycielkę. Według ustaleń śledczych kobieta była z nimi skonfliktowana po tym, jak poinformowała policję, że siostra braci zaniedbuje ich i nie wykonuje obowiązków rodzicielskich.
Ofiara otrzymała ponad 100 ciosów nożem. Do tragicznego zdarzenia doszło 10 kwietnia 2019 roku. W czasie zakrapianej imprezy Ilja i Stanisław Kościewow stwierdzili, że złożą wizytę znienawidzonej przez siebie sąsiadce. Podczas spotkania wywiązała się kłótnia, w wyniku której kobieta została zabita. Po dokonaniu zbrodni młodociani sprawcy podpalili jej dom, aby zatrzeć wszelkie ślady.
Ostatnia nadzieja w prezydencie kraju. Karę śmierci wymierzoną braciom przez sąd może w tej chwili cofnąć już tylko Aleksandr Łukaszenko, który ma możliwość podpisania dekretu o ułaskawienie. Tak się jednak najprawdopodobniej nie stanie. W wywiadzie dla rosyjskiego radia Echo Moskwy polityk zapewnił, że osobiście nadzoruje sprawę dwójki Białorusinów, nazywając ich przy tym "szumowinami".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.