Manipulacje Volkswagena przy ocenie szkodliwości ich silników mają swoje konsekwencje. UE chce radykalnie ostrzejszych testów emisji spalin dieslowskich silników. Za ostateczny kształt nowych przepisów odpowiada komisarz UE ds. rynku wewnętrznego i przemysłu Elżbieta Bieńkowska. Koncerny motoryzacyjne zrzeszone w stowarzyszeniu Europejskich Producentów Samochodów (ACEA) szykują się do walki.
Zmiana nadejść ma za dwa lata. Producentom aut nie podoba się, że w miejsce laboratoryjnego pomiaru zawartości toksyn w spalinach (tymi manipulował VW) wejdzie ocena w rzeczywistych warunkach użytkowania - podczas jazdy na drogach. Wiele produkowanych przez nich aut nie ma szans sprostać nowym normom.
Będą wykonywane za pomocą przenośnych urządzeń do rejestracji i analizy składu spalin. A od wyników testu - przy częstych przyspieszeniach oraz nagłym hamowaniu - zależeć będzie zezwolenie na sprzedaż aut - tłumaczy wyborcza.biz.
*Do sprzedaży dopuszczano samochody które wypluwają z rur wydechowych od 4-5 razy więcej szkodliwych dla zdrowia tlenków azotu, niż pozwalają na to aktualne normy Euro 6. *Tuż po zmianie prawa regulator przymknie oko na obecne na drogach auta przekraczające normę o 110 proc., a od 2020 roku tylko na te przekraczające ją o 50 proc. Za 2 lata przepis obejmie nowe auta sprzedawane w UE, od 2021 wszystkie nowe.
ACEA ocenia, że producentom samochodów będzie się bardzo trudno przystosować w tak krótkim czasie do nowych wymogów. W efekcie trzeba będzie zakończyć wcześniej, niż planowano, produkcję znacznej liczby modeli z silnikami Diesla - czytamy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.