*Tczew na niedzielne popołudnie stał się symboliczną miniaturą zwaśnionego narodu. *Z jednej strony stanęli członkowie koalicji "Tczew bez nienawiści": środowiska antyfaszystowskie, feministyczne oraz przedstawiciele ruchu LGBT. Z drugiej strony, pod hasłem "Tczew miastem nacjonalizmu" stanęli: członkowie Młodzieży Wszechpolskiej, środowiska kibicowskiego oraz ludzie z ruchu antyaborcyjnego z typowymi już drastycznymi transparentami. Zaczęło się od głośnego przekrzykiwania, zakończyło brutalnym starciem i interwencją policji.
*Antyfaszyści zebrali się 7 maja, bo to rocznica kapitulacji władz III Rzeszy. *Przypominali o tym swoimi hasłami. Po co zebrali się narodowcy? Tu informacja wydaje się mniej spójna. Ostateczny przekaz poszedł natomiast taki:
Kto zaczął? Serwis tcz.pl jednoznacznie nie potrafił określić, więc dziennikarze posiłkują się opinią świadków. A ci widzieli, że "zaczęło się od tego, że któryś z narodowców usiłował wyrwać flagę jednej z pikietujących". Policja była na miejscu dość szybko. Według miejscowego portalu, mundurowi po rozmowie z organizatorami obu pikiet doszli do wniosku, że Urząd Wojewódzki wydał obu grupom zgodę na protest w tym samym miejscu i tym samym czasie. Dlatego mieli nie interweniować.
Obecnymi siłami nie jesteśmy w stanie interweniować w obawie o swoje bezpieczeństwo - tak według tcz.pl zajście skomentowali policjanci.
Tymczasem urzędnicy wydali zgodę na pikietowanie w dwóch miejscach, choć blisko siebie położonych.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.