Lekarz z Wielkiej Brytanii uderzył rekina z całej siły pięścią w nos. Potem Charlie Fry jak najszybciej wdrapał się na deskę surfingową i dopłynął do brzegu - informuje BBC News. Zdezorientowane zwierzę zrezygnowało z dalszego ataku. Dramat rozegrał się na plaży na północ od Sydney.
Mężczyzna nie wpadł w panikę i zapewne to go uratowało. Opowiada, że w sekundzie przypomniał sobie przeżycia mistrza surfingu, który w 2015 roku w podobny sposób odpędził rekina w trakcie zawodów.
Kiedy rekin mnie zaatakował, pomyślałem: zrób to, co zrobił Mick Fanning, po prostu uderz go w nos - relacjonuje Brytyjczyk.
Według policji zwierzę miało 2 metry długości. Charlie Fry będzie miał pamiątkę na całe życie po spotkaniu z drapieżnikiem. Na ramieniu ma ślady po ataku rekina. Rannym zaopiekowali się lekarze. Brytyjczyk przyjechał do Australii dwa miesiące temu, pracuje w jednym ze szpitali w Nowej Południowej Walii.
W tym roku odnotowano już 18 ataków rekinów w Australii. Jeden z nich zakończył się śmiercią człowieka.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.