Miał 8 lat, kiedy widział brata po raz ostatni. 18-letni Ri Jong Song opuścił dom w Seulu, uciekając przed północnokoreańską armią, która rekrutowała młodych mężczyzn do swoich oddziałów kilka tygodni po rozpoczęciu inwazji na Południe - poinformował New York Times.
Ri Jong Song godzinę później został porwany przez żołnierzy Północy. Lee myślał, że brat zginął w czasie wojny. Podkreśla, że jego matka przez lata codziennie modliła się o powrót starszego syna. Straciła nadzieję niedługo przed własną śmiercią w 1975 roku.
Tymczasem Ri przez te wszystkie lata zmuszony był mieszkać na Północy. W poniedziałek 76- i 86-letni bracia spotkają się po raz pierwszy w kurorcie górskim Diamond Mountain w Korei Północnej. Będą jednymi z setek Koreańczyków biorących udział w zjeździe rozdzielonych rodzin.
Jestem bardzo zdenerwowany. Wciąż nie jestem pewien, czy to jest sen, czy rzeczywistość. Chcę tylko podziękować mu za to, że przeżył te wszystkie lata - powiedział Lee.
Lee pozna rodzinę swojego brata. Ri przyjedzie na spotkanie w towarzystwie 79-letniej żony i 50-letniego syna. Lee przywiezie za to kolekcję rodzinnych zdjęć. Chcą jak najlepiej wykorzystać ten czas, ponieważ prawdopodobnie więcej już się nie spotkają.
W poniedziałek rozpocznie się zjazd rodzin, pierwszy po trzyletniej przerwie. Po wojnie obydwa państwa zakazały obywatelom odwiedzania lub choćby utrzymywania kontaktu z krewnymi po drugiej stronie. W spotkaniach rozdzielonych rodzin organizowanych od 2000 r. wzięło udział prawie 20 tys. osób. Nikt nie miał drugiej szansy na zobaczenie swoich krewnych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.