Dooley nie został zaproszony na książęcy ślub. Brytyjskie media chętnie prosiły jednak Amerykanina o wypowiedzi na temat ciotki, dlatego w dniu ślubu Meghan i Harry'ego był w Londynie. Mężczyzna, który do tej pory zasłynął z prowadzenia w Oregonie plantacji marihuany, tym razem postanowił zwrócić na siebie uwagę w jeszcze bardziej kontrowersyjny sposób.
*W czasie, gdy goście bawili się na weselu, on wybrał się do londyńskiego klubu Bacchus. * Ochroniarz zauważył jednak, że Amerykanin ma przy sobie nóż. Tyler Dooley spytany przez bramkarza, po co mu ostre narzędzie, miał odpowiedzieć, że posłuchał ostrzeżeń swojego prezydenta. I zacytował wypowiedź Donalda Trumpa, który stwierdził jakiś czas temu, że Londyn jest jak "strefa wojenna", w której krew "leje się strumieniami".
Ochrona lokalu zaniepokojona zachowaniem bratanka Meghan Markle wezwała do lokalu policję. Mężczyzna nie został zatrzymany, poproszono go jedynie o opuszczenie klubu - donosi The Mirror.
Tyler Dooley już wcześniej trafiał na czołówki brytyjskich gazet. Na wieść o zajęciu bratanka księżnej, czyli uprawianiu marihuany, Brytyjczycy nie kryli oburzenia. Zwłaszcza, że Dooley w mediach zapowiedział, że swój najnowszy "produkt" nazwie "Markle Sparkle".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zobacz także: Ślub Meghan Markle i księcia Harry'ego - Brytyjczycy oszaleli na punkcie królewskiej pary