Podlaskie i mazurskie media otrzymały listy od osoby lub osób określających się mianem "polskiego kalifatu". Wiadomość wysłano z adresu
caliphate.poland@op.pl. Treść zawierała groźby napisane po arabsku i angielsku. Ekspert Uniwersytetu w Białymstoku nazywa to elementem "cyberdżihadu" i konsekwencją naszej obecności w Iraku i Afganistanie.
Sprawa jest nam znana i na bieżąco monitorowana - mówi "Gazecie Współczesnej" płk Maciej Karczyński z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego
Służba Kontrwywiadu Wojskowego obecnie sprawdza i weryfikuje uzyskiwane informacje w sprawie pogróżek napływających do redakcji niektórych mediów - zapewnia z kolei płk Jacek Sońta z MON.
Co takiego znalazło się w mailu?
Allah Akbar! Bóg jest Wielki! Módlcie się, Czarny Piątek w Orzyszu nadchodzi. Brudne psy amerykańskie i polskie spłoną w Świętym Ogniu. Śmierć amerykańskim i polskim żołnierzom. Zwycięstwo Państwu Islamskiemu - dziennik przytacza fragment listu.
Według dr hab. Daniela Boćkowskiego, kierownika Zakładu Bezpieczeństwa Międzynarodowego na białostockiej uczelni, spisana w dwóch językach wiadomość jest "typową odezwą" islamistów.
Osoby, które napisały listy, najwyraźniej są dobrze poinformowane o ćwiczeniach "Dragon". Ponieważ to mało prawdopodobne, by pisały o tym agencje na Bliskim Wschodzie, widać, iż inicjatorzy mieli kontakt z lokalną prasą - dodaje.
Ekspert nie wyklucza jednak, że może chodzić o głupi żart.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.