Charlie Rowley udzielił pierwszego wywiadu po wyjściu ze szpitala. Wciąż jest bardzo osłabiony i nie pamięta dokładnie wydarzeń sprzed zatrucia nowiczokiem. W rozmowie z "The Sun" powiedział, że dręczy go poczucie winy.
Myślał, że to perfumy. 45-latek wspomina, że znalazł małą buteleczkę w parku w Salisbury. Przypominała flakon perfum, więc Brytyjczyk podarował ją Dawn Sturgess, swojej partnerce.
Dostała 10-krotną dawkę. Brytyjka prawdopodobnie zużyła całą zawartość buteleczki na raz, spryskując "perfumami" obydwa nadgarstki i wcierając je w skórę. Według lekarzy działanie trucizny było 10 razy większe niż w przypadku Skripalów. Rosjanie prawdopodobnie zatruli się, dotykając pokrytej nowiczokiem klamki drzwi wejściowych w swoim domu.
Nie miała szans. Kiedy Dawn zachorowała, jej partner podniósł buteleczkę, która nagle pękła mu w rękach. Obydwoje trafili do szpitala. Dawn Sturgess nigdy nie wyszła ze śpiączki i zmarła osiem dni później. Charlie Rowley dowiedział się o jej śmierci, kiedy był jeszcze na lekach znieczulających.
Znalazł nowiczok porzucony przez zamachowców. Brytyjczyk nie pamięta, gdzie dokładnie znalazł buteleczkę. Prawdopodobnie w pobliżu miejsca, w którym znaleziono Skripalów. Policja nie wyklucza, że flakonów z nowiczokiem może być więcej i przeszukuje cały park w Salisbury i jego okolice.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.