Ktoś kolportował anonimowe ulotki. Można się z nich dowiedzieć, że "zakład może stać się celem ataków terrorystycznych", a wybuch "naziemnych zbiorników na paliwo spowodowałby zniszczenia w promieniu wielu kilometrów".
To wszystko nieprawdziwe informacje. To świetnie chronione i bezpieczne zakłady, większe niebezpieczeństwo, jeśli chodzi o wybuch zbiorników paliwa, jest na zwykłych stacjach benzynowych. Serwisowanie silników i ich naprawa, to też nie to samo, co istnienie lotniska. Silniki testowane są ok. 120 minut, a na pełnym obciążeniu działają 10 minut - argumentował burmistrz Adam Ruciński, którego słowa przytacza "Wyborcza".
Inwestorzy zainteresowani są okolicami Legnickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Niemieckie linie lotnicze Lufthansa i amerykański General Electric chcą wspólnie wybudować zakład serwisowania i naprawy silników lotniczych. Wartość inwestycji to ok. 250 mln euro. Jednak niektórzy mieszkańcy są temu przeciwni. Na specjalnie zwołanej sesji rady miejskiej argumentowali, że tego typu silniki emitują duży hałas i pytali, czy związki chemiczne, które będą emitowane do atmosfery, nie trafią wody i do gleby.
Słyszałem, że z Indii ją przeniosą, bo tamci już nie chcieli. No powiedz pan, kto dobrą fabrykę do innego kraju oddaje - twierdzi pan Mieczysław, jeden z przeciwników inwestycji.
Chcą posłuchać, jak testowane są silniki lotnicze. W przyszłym tygodniu władze gminy wraz z reprezentacją mieszkańców mają wybrać się do niemieckiego Arnstadt, gdzie istnieje podobny zakład.
Uważamy, że ta inwestycja jest ważna dla miasta, dla regionu i nawet dla całej Polski. I może przyciągnąć kolejne firmy. Zyski dla gminy to przynajmniej 2 mln zł rocznie. A mogą być jeszcze większe. Najgorsze, że wokół tego zakładu narosło wiele mitów i złych emocji. Chcemy je wszystkie wyjaśnić - mówił Ruciński.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.