Mamę chłopca zaniepokoił stan jego oka, które mocno spuchło. 21-letnia Ashleigh White zauważyła też, że spod powieki wydobywa się ropna wydzielina. W szpitalu dowiedziała się, że chłopiec został zarażony wirusem HSV-1 - donosi portal metro.co.uk.
Istniało zagrożenie, że dziecko oślepnie. Na szczęście lekarzom udało się temu zapobiec. Chłopiec spędził w szpitalu 2,5 miesiąca. Na tym jednak nie skończyło się jego leczenie. Noah przez pół roku przyjmował profilaktycznie lek przeciwwirusowy. Ponieważ w marcu opryszczka wróciła, terapię trzeba było przedłużyć do roku 2020.
Ashleigh postanowiła sobie za cel ostrzec innych rodziców. Chce uświadomić jak największą liczbę ludzi na temat zagrożenia związanego z całowaniem niemowląt. Jak podkreśla, taki buziak może doprowadzić nawet do śmierci dziecka. Historię swojego synka mieszkanka Barnsley opisała na Facebooku.
Oglądaj też: Gadżety dla noworodków, które nie zawsze są bezpieczne
Pojechaliśmy na chrzest, gdzie nasi znajomi brali go na ręce i całowali - to mógł być każdy z nich. Chcę tylko podnieść świadomość ludzi na temat ryzyka całowania niemowlęcia, zwłaszcza noworodka. Dotyczy to szczególnie osób zmagających się z opryszczką. Nawet jeśli w danym momencie jej nie widać, wciąż możemy być nosicielami uśpionego wirusa - napisała 21-latka.
HSV-1 nie stanowi zagrożenia dla dorosłych. Jeśli jednak zaatakuje niemowlę, może przedostać się do mózgu i wywołać niewydolność narządów. "Na szczęście zauważyliśmy to w porę i teraz mogę się cieszyć moim synkiem, ale inni mogą nie mieć tyle szczęścia" - mówi Ashleigh i dodaje, że musi regularnie odwiedzać z dzieckiem internistę i okulistę.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.