Tłumaczą, że dzięki temu kierowcy będą jeździć wolniej. Takie stanowisko potwierdzają wyniki badań, które przeprowadzono na trzech drogach - Wickham Road, Brighton Road i Haringey’s Seven Sisters Road. W 2014 roku zniknęły stamtąd linie. Dzięki temu kierowcy zwolnili średnio o 13 proc - podaje brytyjski „The Guardian”.
Jednak taki pomysł nie wszystkim się podoba. Najczęściej podnoszonym argumentem przeciwko pozbyciu się linii jest fakt, że kierowcy zaczną zbytnią uwagę przywiązywać do tego, czy przypadkiem nie jadą środkiem drogi. To z kolei może zmniejszyć ich zainteresowanie tym, co dzieje się na jej poboczu – czy jedzie tam rowerzysta lub idzie pieszy.
Oznacza to, że prędkość może i zostanie zmniejszona, ale nie musi to oznaczać spadku liczby wypadków. Być może pożegnanie linii przyczyni się po prostu do zmiany ich rodzaju. Przyczyną będzie nie nieopanowanie auta przy zbyt dużej prędkości, ale np. rozkojarzenie.
Pomysł ten nie jest też zbyt trafiony również z innych powodów. Coraz więcej producentów aut montuje specjalne systemy bezpieczeństwa, które opierają się właśnie na namalowanych pasach (np. asystent pasa ruchu czy przyszłe systemy autonomicznej jazdy). Do tego warto przypomnieć, że linie wyraźnie pomagają w jeździe nocą i w deszczu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.