Spacerujący mężczyzna nie mógł uwierzyć, gdy zajrzał do środka. Jak sam relacjonował w rozmowie z "Super Expressem", to największa gotówka, jaką widział w życiu. Mężczyzna przyznał, że kwota była powalająca, ale nie chce zdradzić dokładnej sumy.
Usiadłem przy niej, licząc, że właściciel po nią wróci, ale nie przyszedł. Po 30 minutach zajrzałem do środka - relacjonował pan Artur.
Mężczyzna odczekał pół godziny, a później odniósł ją na policję. Funkcjonariusze szybko ustalili jej właściciela, bo w środku znajdowały się także dokumenty. Okazało się, że pieniądze należą do biskupa diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, Edwarda Dajczaka.
Zagadkowa sprawa gotówki biskupa. Tabloidowi nie udało się ustalić, co biskup, którego diecezja mieści się w Koszalinie, robił w oddalonym o 70 km Trzebiatowie. Nie wiadomo także, dlaczego zdjął pierścień i ukrył go wraz z gotówką. Duchowny nie chciał komentować sprawy.
Biskup odzyskał zgubę tego samego dnia. W podziękowaniu wysłał list do pana Artura, w którym zapowiedział modlitwę w jego intencji.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.