54-letni Daniel S. był doświadczonym pilotem. W dzień wyprawy pogoda dopisywała. Nie wiadomo, dlaczego w samolocie nagle włączył się alarm - podaje portal blick.ch.
Maszyna rozbiła się o ścianę mont Durand na wysokości 3300 m n.p.m. Pilot, jego 21-letni syn Julien S., 59-letnia Dunka i jej 20-letni syn zginęli na miejscu. Goście byli wieloletnimi przyjaciółmi szwajcarskiej rodziny.
Daniel S. był chemikiem. Jego syn studiował na politechnice i grał na saksofonie w lokalnej orkiestrze. - Był fantastycznym człowiekiem - mówią koledzy Juliana.
Nie wiadomo, dlaczego samolot uległ katastrofie. Dwa lata wcześniej z powodu usterki technicznej w kokpicie dało się czuć zapach oleju. Pilot wylądował wtedy bezpiecznie, a problem został rozwiązany. W tym roku pojazd przeszedł pomyślnie przegląd techniczny.
_Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.