Samolot Hercules C-130 wystartował w poniedziałek o 16.55 czasu lokalnego. Ruszył z miasta Punta Arenas w Patagonii w południowym Chile i kierował się do bazy na Antarktydzie.
Kontrolerzy lotu stracili kontakt z pilotem chwilę po 18:00. Natychmiast została wszczęta akcja ratowniczo-poszukiwawcza. Eduardo Mosqueira, dowódca sił powietrznych, uspokajał dziennikarzy. Zapewniał, że istnieje prawdopodobieństwo, że maszyna gdzieś awaryjnie wylądowała. Jednak wiele osób nie wierzyło w te słowa, bowiem samolot zaginął w okolicach Cieśniny Drake’a, znanej ze złych warunków pogodowych i silnych burz.
Dziś wydano oświadczenie, w którym stwierdzono, że samolot się rozbił. Minęło zbyt wiele godzin aby wciąż wierzyć, że gdzieś udało się mu bezpiecznie wylądować. Szansa na odnalezienie ofiar jest niewielka, ale poszukiwania się odbędą.
Szanse są niewielkie, ale myślę, że byłoby wielkim błędem stracić zaangażowanie i serce w tym momencie, kiedy robimy wszystko z całą naszą energią i determinacją - powiedział dziennikarzom Minister obrony, Alberto Espina.
Na pokładzie samolotu było 17 członków załogi i 21 pasażerów. Grupa składała się ze specjalistów, którzy wybierali się do bazy polarnej Base Eduardo Frei Montalva, aby wykonać kilka prac i sprawdzić rurociąg.
Rządy Argentyny oraz Brazylii zaoferowały swoje wsparcie w tej sytuacji. Zaoferowali samoloty oraz statki, które mają pomóc w poszukiwaniu ocalałych, ewentualnie ciał ofiar,
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przezdziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.