16 sierpnia 1951 roku wioskę ogarnął obłęd. Mieszkańcy nagle zaczęli widzieć smoki, węże, płomienie... Dzisiątki trafiły do szpitala psychiatrycznego, setki musiały poradzić sobie z symptomami szaleństwa. Jeden mężczyzna próbował się utopić, ponieważ wydawało mu się, że zjadają go węże. Inny myślał, że jest samolotem i skoczył z dachu łamiąc obie nogi, a dziecko próbowało zabić babcię.
To było coś strasznego. Czułem, że z każdą chwilą się kurczę, a wokół moich rąk wiły się węże i płomienie. W szpitalu niektózy próbowali uciec przez okno. Krzyczeli, próbowali wyrwać się z więzów, metalowe łóżka podskakiwały na podłodze... hałas był przeraźliwy. Wolałbym umrzeć, niż ponownie to przeżywać - opowiadał Leon Armunier, jeden z mieszkańców wsi.
Przez lata ludzie myśleli, że to wina piekarza. Przez przypadek miał skazić chleb halucynogenną pleśnią. Jednak po ponad 50 latach H.P Albarelli Jr. prowadząc nadania do swojej książki znalazł dokument świadczący o tym, że całe zdarzenie mogło być eksperymentem CIA wykorzystującym LSD do kontroli umysłów. Co więcej, był to jeden z wielu przeprowadzanych na całym świecie.
Pozostaje jedno zasadnicze pytanie. Czy francuskie władze znały prawdę na temat tego zdarzenia? Po ukazaniu się książki agencje wywiadowcze Francji ponoć wysłały liczne zapytania w tej sprawie do CIA. Zarażeni mieszkańcy również chcą poznać odpowiedzi. Jeden z nich, Charles Granjoh, przyznał w lokalnych mediach, że prawie stracił wtedy życie i bardzo chciałby wiedzieć dlaczego - informuje awarenessact.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.