W nowym filmie powraca kilkoro znanych bohaterów. Piotr Stramowski i Maja Ostaszewska jako "Majami" i Olka byli znakiem rozpoznawszym i motorem napędowym "Nowych porządków". Teraz jako zakochana para ponownie rozbawiają do łez swoją relacją. Andrzej Grabowski jako "Gebels" szkoli młode policjantki, a Tomasz Oświeciński, czyli "Strachu", w więzieniu poznaje główny czarny charakter "Niebezpiecznych kobiet". I byłoby fajnie, gdyby nie dwa szczegóły. Wszyscy pojawiają się w raczej niewielkich epizodach, jako tło nowego wątku fabularnego. Poza tym wydaje się, że wciśnięto ich nieco na siłę, głównie po to, żeby zadowolić fanów poprzedniej części. Bo fabularnie film by nie stracił nic na ich nieobecności.
Nowy wątek fabularny kręci się wokół mafii paliwowej. Zbiorowym bohaterem filmu miały być tytułowe niebezpieczne kobiety, na plan główny wysunął się jednak Sebastian Fabijański i zebrana przez niego ekipa zarabiająca grube miliony na przekrętach z olejem opałowym. Grana przez niego postać to cichy, ale też bezwzględny... cukrzyk. Nie podoba mi się jego gra i maniera ciągłego porozumiewania się głośnym szeptem. Nawet jeśli takie było założenie tej postaci, to nie wzbudza ona takiego lęku jak "Babcia" czy "Zupa".
Sama fabuła była tym razem zbyt poszarpana. Ilość wątków pobocznych zdecydowanie odrywała uwagę od głównego i sprawiła, że pod koniec film zaczynał się już nieco dłużyć. Wiadomo, że Vega wykorzystuje prawdziwe historie, które usłyszał od funkcjonariuszy policji. Świetnie udało mu się je połączyć w jedną, spójną całość w "Nowych porządkach". Nowa część Pitbulla, niestety, cierpi na rozbicie uniemożliwiające połapanie się w szczegółach na pierwszym seansie.
"Niebezpieczne kobiety" to przede wszystkim Joanna Kulig, Anna Dereszowska i Alicja Bachleda-Curuś. Szczególnie ta ostatnia pokazała, że Patryk Vega potrafi z aktora wydobyć coś, czego nawet oni sami by w sobie nie podejrzewali. Świetna postać i gra aktorki to chyba największe pozytywne zaskoczenie filmu. Kulig niespecjalnie mnie przekonała, a Dereszowska miała zbyt mała rolę, żeby wywrzeć jakiś większy wpływ.
Wiele elementów w filmie nie przypadło mi do gustu, nie oznacza to jednak, że "Pitbull. Niebezpieczne kobiety" jest słabym obrazem. To jeden z lepszych polskich filmów sensacyjnych, jednak moje oczekiwania względem niego były chyba zbyt wysokie.
Film nie jest tak brutalny jak poprzednia część, fabuła jest nieco bardziej zawiła, a motywacja głównego "złego" jest zupełnie inna. Liczba wątków może przytłoczyć, brakuje w tym wszystkim nieco spójności. To jednak wciąż bardzo dobry film..., ale zupełnie inny niż "Nowe porządki". Miejcie to na uwadze, wybierając się do kina.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.