"Chwasty" nawiązywały do trudnej historii polskiego pogranicza. Po II wojnie światowej dochodziło tam do masowych przesiedleń rdzennych mieszkańców i zastępowania ich ludnością napływową. Dzika roślinność to symboliczne nawiązanie do ostatnich pozostałości po dawnych wioskach.
Nauczyłam się czytać rośliny tak, że byłam w stanie odtworzyć topografię wioski: gdzie były domy, gdzie cerkiew, gdzie kapliczka - tłumaczyła w roku ubiegłym autorka gazecie "Stołecznej".
Roślinna instalacja została pobrana z Bieszczad. Jesienią zeszłego roku trafiła do Miejsca Projektów Zachęty. Po zrealizowaniu ekspozycji w stołecznej galerii sztuki eksponatem zaopiekowała się zewnętrzna firma, która później przekazała ją miastu. Ostatecznie "Chwasty" na początku maja zostały zasadzone na skwerze Cubryny, niedaleko Centrum Nauki "Kopernik". O swojej reakcji na incydent Karolina Grzywnowicz powiedziała:
Byłam podłamana i wkurzona, bo przekazując pracę miastu, podpisywałam z Zarządem Mienia umowę, że łąka ma być skoszona raz, jesienią, tak by rośliny mogły zaowocować i się rozsiać. To już jednak drugi raz, kiedy moja praca została skoszona. Pierwszy był tuż po zasadzeniu. Kiedy przyjechałam na wernisaż, pomyślałam, że może jest jeszcze za wcześnie i rośliny nie wyrosły. Okazało się, że skwer został przycięty - skomentowała sprawę.
Zarząd Mienia skomentował sprawę lakonicznie. Urzędnicy ubolewają nad pomyłką pracowników firmy wynajętej do pielęgnowania zieleni.
Właściciel firmy mówił operatorowi kosiarki, by nie ruszał niczego, co wygląda jak łąka, a w razie wątpliwości dzwonił. Ale oni koszą hektarami. Stało się, jak się stało. Szkoda tego efektu, bo rośliny jeszcze kwitły, ale powinny przetrwać. Normalnie o tej porze już się kosi - powiedział Marek Piwowarski z Zarządu Mienia.
Autorka skomentowała pomysł, aby w przyszłości jej pracę ogrodzić niewielkim płotem.
Nie chciałabym płotu, ale może faktycznie to konieczne. Myślę, że łąka odżyje, trzeba tylko pozwolić jej rosnąć - wzdycha Grzywnowicz.
Na temat działań, które miasto podejmie w przyszłości, wypowiedział się także Piwowarski.
W przyszłości "Chwasty" trzeba będzie wygrodzić. - Nie zrobiliśmy tego, bo chcieliśmy, by praca wtapiała się w pejzaż, ale chyba jednak musimy. Choćby ze względu na traktorzystów - powiedział.
Autor: Kamil Królikowski
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.