Przeżyła zamachy w Paryżu, Londynie i Barcelonie. Pierwszy miał miejsce na początku czerwca w stolicy Francji. Dziewczyna była wtedy w katedrze Notre Dame, kiedy przed budynkiem terrorysta zabił policjanta. Kilka dni później pojechała do Londynu. Tam terroryści zaatakowali na moście London Bridge i Borough Market. Julia była wtedy w pobliskiej stacji metra, którą zamknięto od razu po zamachu. O śmierć otarła się też w Barcelonie. Była na zakupach w galerii handlowej tuż obok placu, gdzie zamachowiec zabił kilkanaście osób wjeżdżając w tłum vanem.
Julia nie boi się dalszych podróży. Zamierza dalej kontynuować swoje wojaże. Mimo tego, że jak przewiduje, rano zadzwoni do niej mama i poprosi, żeby wróciła.
Nie chcę wracać do domu. Chcę tu zostać i nie pozwolić im - kimkolwiek są - wygrać. Mam zamiar zobaczyć wszystko to, po co tutaj przyjechałam - mówi Australijka w rozmowie z 3AW
Dziewczyna opowiedziała o przerażających scenach z Barcelony. Najpierw myślała, że gdzieś w okolicy po prostu doszło do wypadku samochodowego. Później zobaczyła jednak biegnących ludzi ulicami i od razu wiedziała, że stało się coś o wiele poważniejszego. Pracownicy galerii pozamykali drzwi, kazali klientom odejść od okien i położyć się na podłodze. Nie wpuszczano dobijających się ludzi.
Po ponownym otwarciu galerii klientom zalecono bezpośredni powrót do domów. Liczne ulice były pozamykane. Aż roiło się od policji - relacjonuje Julia.
W ataku w Barcelonie zginęło 13 osób. Islamski terrorysta wjechał vanem w tłum ludzi na Placu Katalońskim, po czym zbiegł. Ponad 100 osób jest rannych w tym 15 ciężko. Zaraz po tym zamachu hiszpańska policja w pobliskiej miejscowości Cambrils zabiła pięciu mężczyzn, którzy szykowali kolejne ataki z użyciem pasów z materiałami wybuchowymi.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.