Brazylijskie służby specjalne potwierdziły istnienie realnego zagrożenia zamachami. Jak informuje agencja Reuters, tamtejszy wywiad obawia się, że tak wielkie wydarzenie może stać się łatwym celem dla islamskich bojowników. W Brazylii, którą dotąd uznawano za kraj leżący poza obszarem zainteresowań ISIS, odnotowano nagły wzrost liczby osób podejrzanych o sympatyzowanie z terrorystami.
W listopadzie 2015 roku na Twitterze pojawił się złowieszczy post zaadresowany do Brazylijczyków. Mężczyzna, zidentyfikowany później jako Francuz Maxime Hauchard, ogłosił na portalu społecznościowym, że "Brazylia będzie następna". Hauchard został później zidentyfikowany przez służby jako egzekutor, pojawiający się w propagandowych nagraniach Państwa Islamskiego.
Brazylijskie służby miały podjąć odpowiednie kroki, by przeciwdziałać atakom. Jednak eksperci podkreślają, że władze kraju nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji. Igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro mogą zgromadzić nawet pół miliona turystów, dając terrorystom wymarzoną okazję do przeprowadzenia krwawego zamachu na ogromną skalę.
Organizatorzy igrzysk mają zatrudnić 85 tysięcy ochroniarzy. Jest to liczba dwukrotnie przewyższająca liczbę pracowników ochrony, którzy pracowali podczas olimpiady w Londynie, w 2012 roku. Bezpieczeństwa podczas zawodów mają pilnować także funkcjonariusze narodowych służb bezpieczeństwa Brazylii.
Nie przegap:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.