Traktują numer MSZ jak infolinię. Foreign Office wspomina najbardziej absurdalne sprawy, z jakimi Brytyjczycy dzwonili na numer alarmowy urzędu w czasie zagranicznych podróży. Jeden z nich chciał się upewnić, że w Polsce nie ma wampirów. Okazało się, że w internecie poznał Polkę, z którą zamierzał umówić się na spotkanie. Jednak w czasie rozmowy kobieta spytała go o grupę krwi, przez co nabrał podejrzeń.
Ktoś inny chciał poznać zwycięzcę programu rozrywkowego. W 2018 roku do biura zadzwoniło w sumie ponad 330 tys. osób, większość z powodu wypadku lub zatrzymania przez policję. Niektórzy jednak nie do końca zdają sobie sprawę z przeznaczenia numeru alarmowego, czego przykładem może być również Brytyjczyk, który obejrzał w telewizji fragment filmu "Braveheart" i chciał poznać zakończenie historii.
Muszę z żalem poinformować, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie jest w stanie zaoferować porady na temat wampirów ani złośliwych bezpańskich kotów. Nie prowadzimy też sprzedaży wegetariańskich kiełbasek - powiedział rzecznik Foreign Office w rozmowie z BBC.
Turysta dzwoniący z Włoch chciał dostać bilety na spotkanie z papieżem. Miał zamiar wziąć ślub w Rzymie, dlatego prosił także o listę dobrych kwiaciarni i pomoc w zorganizowaniu wesela. Z kolei Brytyjczyk przebywający w Argentynie jeszcze nie znalazł partnerki, więc chciał dostać od MSZ listę potencjalnych kandydatek na żonę.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.