David Goodall zmarł o godzinie 12.30 w szwajcarskim mieście Bazylea. Tuż przed śmiercią zagrał na pianinie "Odę do radości" Ludwika van Beethovena. Ostatni posiłek naukowca z Antypodów składał się z ryby z frytkami, a na deser zjadł sernik.
Botanik przyjechał specjalnie do Szwajcarii, by zakończyć życie. Założyciel Exit International, szwajcarskiej grupy, która pomaga poddawać się eutanazji, poinformował, że Goodallowi podano środek, który go uśmiercił.
Dostał wlew z barbituranu Nembutal - powiedział Philip Nitschke.
Naukowiec z Australii był zaskoczony rozgłosem, jaki zyskał w mediach. W ostatnim wywiadzie nie ukrywał jednak, że jest pewien podjętej decyzji - podaje BBC News.
Nie chcę już dłużej żyć. W moim wieku chciałoby się mieć swobodę wyboru momentu odejścia, wyboru śmierci we właściwym czasie - powiedział 104-latek dziennikarzom dzień przed śmiercią.
Botanik był niezadowolony z konieczności wyjazdu do Szwajcarii. Mówił, że chciałby poddać się eutanazji w Australii, ale tylko w jednej prowincji tego państwa dozwolona jest pomoc w zakończeniu życia, z zastrzeżeniem, że dotyczy to śmiertelnie chorej osoby. Tymczasem szwajcarskie prawo zezwala na to już od 1942 roku pod warunkiem, że osoba pomagająca w odejściu ze świata nie ma w tym prywatnego interesu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.