Chicago Cubs grali z Houston Astros. W czwartej rundzie meczu 25-letni Almora Jr odbił piłkę rzuconą przez miotacza i po chwili złapał się za głowę. Zaraz potem, załamany, przykucnął. Koledzy z drużyny podeszli do niego, żeby go pocieszyć. Poruszeni byli także zawodnicy z zespołu przeciwnego.
Na stadionie zapanowała grobowa cisza. Wszyscy widzieli, gdzie poleciała piłka. Z dużą siłą odbita przez pałkarza, trafiła małą dziewczynkę, która siedziała na widowni. Na stadionie jest siatka, która ma chronić kibiców przed podobnymi wypadkami, ale w tym miejscu jej akurat nie było.
Zawodnik nie mógł się pozbierać. Wrócił wprawdzie do gry, ale był wyraźnie roztrzęsiony. W pewnym momencie podszedł do pracowniczki ochrony, która znajdowała się w strefie, w którą poleciała piłka, i zaczął z nią rozmawiać. Po chwili, zapłakany, wpadł w jej objęcia.
Dziewczynka trafiła do szpitala. Jej obecny stan zdrowia jest nieznany. Po meczu, który zakończył się zwycięstwem Chicago Cubs 2:1, Houston Astros opublikowali oświadczenie, w którym podkreślili, że "myślami i modlitwą jesteśmy z jej całą rodziną".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.