Ojciec uratował chłopca przed dingo. Prawie półtoraroczne dziecko zostało wyciągnięte z kampera zaparkowanego na australijskiej Wielkiej Wyspie Piaszczystej. Cała rodzina spała w nim na terenie parku narodowego.
Nad ranem małżeństwo obudził płacz ich synka. Ku ich przerażeniu 14-miesięczny maluch był już poza samochodem i "szybko się oddalał". Ojciec malucha wyskoczył z kampera i dogonił psa dingo, który ciągnął jego synka po ziemi.
Udało mu się rozewrzeć szczęki drapieżnika i przegonić sforę. Chłopiec miał na szyi dwie głębokie rany po zębach zwierzęcia i kilka drobnych skaleczeń na głowie. Został zabrany do szpitala - informuje Sky News.
Został złapany za kark i ciągnięty po ziemi, więc gdyby nie zimna krew jego rodziców, prawdopodobnie doznałby poważniejszych obrażeń - podkreśla Frank Bertoli, pilot lotniczego pogotowia ratunkowego.
To już trzeci atak dingo na wyspie w tym roku. Ofiarami wcześniejszych również były dzieci. BBC przypomina najgłośniejszy przypadek ataku tych zwierząt na ludzi. Kilkumiesięczna Azaria Chamberlain zniknęła z kempingu w pobliżu Uluru w 1980 roku. Jej matka została skazana za morderstwo i spędziła trzy lata w więzieniu, zanim sąd uniewinnił ją i orzekł, że dziewczynkę porwały dingo.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.