Mieszkańcy całego hrabstwa Los Angeles dostali powiadomienie o zagrożeniu. Pożary objęły już obszar około 44,5 tysiąca hektarów. Strażacy mówią wprost, że z takimi płomieniami jeszcze nie przyszło im walczyć w całej swojej karierze. Z niektórych miejsc stanu widać na niebie czarne kłęby dymu, a ogień podszedł do słynnej dzielnicy Bel Air - podaje "The New York Times".
Na mapach zagrożenia pożarowego używamy fioletowego koloru, a to bez precedensu. Wszystko po to, żeby podkreślić, jak wielkie jest niebezpieczeństwo, - powiedział szef kalifornijskich strażaków Ken Pimlott.
Do tej pory przed płomieniami musiało uciekać 200 tysięcy osób. Dotyczy to hrabstw Ventura i Los Angeles. Żywioł strawił ponad 300 domów i zabudowań gospodarczych. Niestety, wygląda na to, że będzie jeszcze gorzej. Według meteorologów pożary będą podsycane przez silne wiatry. Prognozy mówią o wichurach, które mogą osiągać prędkość nawet 130 kilometrów na godzinę.
To będą wiatry, przy których walka z pożarem będzie niemożliwa - martwi się Ken Pimlott.
Okolice "miasta aniołów" wyglądają jak opustoszałe. Nieczynne są szkoły, co najmniej 322 placówki. Zamkniętych jest wiele dróg, w tym autostrada 101 - główna trasa nadbrzeżna na północ od Los Angeles. W następnych dniach wiatry mają osłabnąć, jednak strażacy mają też inne zmartwienie. W tym roku roślinność jest wyjątkowo sucha, co sprawia, że ogień błyskawicznie się rozprzestrzenia.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.