Daniil Slisarenko, Alexander Sanko i Danill Vinnik mieli po 8 lat. Chłopcy wpadli do źle zabezpieczonej kanalizacji na terenie szkoły. Dziura nad gorącą wodą była przykryta jedynie deskami, które ewidentnie musiały się złamać pod ciężarem pierwszego chłopca - poinformował Siberian Times. Niektórzy świadkowie mówią, że być może nie były to nawet deski, a nawet zwykły karton – dodaje serwis.
Paski od tornistra jednego z chłopców były oderwane. To oznacza, że koledzy próbowali mu pomóc i wyciągnąć go z dziury - relacjonował gazecie lokalny dziennikarz, Jewgienij Siwajew. Ten sposób nie zadziałał, chłopcy wpadli, podchodząc bliżej kolegi.
- Nie sposób patrzeć na ciała dzieci. Zostały zapakowane w worki – powiedział Jewgienij Siwajew.
Chłopcy nie mieli żadnych szans. Woda w kanalizacji była tak gorąca, że kiedy na miejsce przybył pierwszy ratownik, długi czas nie mógł dotrzeć do pierwszej ofiary.
W sprawie wypadku toczy się śledztwo. Zanim doszło do tragedii, okoliczni mieszkańcy zawiadamiali władze, że kanalizacja nie jest należycie zabezpieczona. Nie jest także jasne, co robiły dzieci na terenie szkoły w dniu wypadku, czyli 28 stycznia. Wóczas z powodu epidemii grypy wszystkie szkoły w mieście zostały zamknięte.
Za pogrzeb dzieci zapłaci miasto. Zobowiązał się do tego Dmitrij Zajcew, prezydent Pietropawłowska Kamczackiego.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.