Harold Thomas Martin pracował dla tej samej firmy, co Edward Snowden. Zatrudniony jako analityk w Booz Allen Hamilton, Martin miał w NSA dostęp do informacji opatrzonych klauzulą "ściśle tajne". Po przeszukaniu jego domu w stanie Maryland odkryto olbrzymią ilość danych nielegalnie wyniesionych z NSA.
W złożonym do sądu zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa mowa jest o 6 szczególnie istotnych zbiorach informacji z 2014 roku. Wśród nich może znajdować się, wspomniany przez prokuraturę, "kod komputerowy", jakim NSA miała posługiwać się do włamywania do komputerów rządowych Rosji, Iranu, Korei Północnej czy Chin - czytamy.
Martina zatrzymano 27 sierpnia. Dość szybko przyznał się do winy i zaczął współpracować ze śledczymi. Niemniej, według "New York Timesa", nawet miesiąc później władze nie są w stanie stwierdzić, lub też nie chcą, czy ukradzione informacje pracownik Booz Allen Hamilton wziął tylko dla siebie (od dekady robił doktorat z informatyki), czy np. z myślą o sprzedaży.
Niezależnie od celu kradzieży danych, kolejna tak poważna wpadka jest dla NSA prawdziwym dramatem. Po ujawnieniu działań Edwarda Snowdena łatanie dziur zajęło dwa lata i pochłonęło setki, jeżeli nie miliardy dolarów. Nowy dyrektor, admirał Michael Rorgers, miał przywrócić wiarygodność najpotężniejszej - jak się uważa - agencji bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych. Ucierpiał też pracodawca Martina. Drugi już pracownik Booz Allen Hamilton kradnie dane firmy, do której go oddelegowano. To wygląda tragicznie. Zaraz po informacji o kradzieży kurs akcji BAH spadł o 3,8 proc.
Autor: Jan Muller
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.