Katastrofa była blisko. Samolot znajdował się niespełna 5 km od lotniska w Liverpoolu. Podchodził do lądowania. Pilot zauważył coś przed maszyną, ale na początku myślał, że to ptak. Szybko jednak zorientował się, na co tak naprawdę patrzy. To nie był ptak, a niebieski dron z migającymi światłami.
Niewiele brakowało, a doszłoby do nieszczęścia. Dron minął bowiem samolot zaledwie metr od końcówki skrzydła. Nie był duży, ale mimo to mógł narobić poważnych szkód.
W sprawie przeprowadzono już śledztwo. W raporcie cytowanym przez "Daily Mail" czytamy, że kolizji udało się uniknąć tylko dzięki szczęściu. Zdaniem jego autorów to jak do tej pory najbliższe takie spotkanie drona i samolotu.
Nie udało się ustalić, kto sterował dronem. W przeciwnym razie taka osoba musiałaby się liczyć z surową karą - nawet 2,5 tys. funtów. W przygotowaniu jest już nowe prawo, które zakłada, że grzywna za latanie w strefie lotniskowej będzie jeszcze większa.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.